… ktoś po cichutku nuci kolędę, choinka roztacza swój cudownie świeży i oszałamiający zapach, z kuchni dobiegają hałasy stukających o siebie garnków, aromat pieczonego makowca, piernika… tak, to atmosfera Bożego Narodzenia… tylko…  czy wszędzie jest ono takie samo… ? Czy jako dekoracja wszędzie króluje choinka pyszniąca się niezliczoną ilością bombek najróżniejszych kształtów i kolorów…? Otóż, niekoniecznie.

sdr

W Polsce ubieranie choinki w dniu Wigilii, czy tej żywej czy sztucznej, stało się już swego rodzaju tradycją, choć nie zawsze tak było. “Choinkowa” tradycja dotarła do Polski wprost z protestanckich Niemiec, a kościół katolicki jeszcze w XIX wieku nie do końca akceptował narodziny nowego zwyczaju. W domach królowała już wieszana pod sufitem podłaźniczka czy diduch, którego historia sięga czasów pogańskich. Z czasem jednak zaakceptowano pojawienie się zielonego drzewka w domu, by następnie nadać mu metaforyczne znaczenia. I tak na niepozornym drzewku zaczęto zawieszać rajskie jabłuszka czy łańcuchy, których symbolika zmieniała się, nawiązując do rodzinnych więzi, zniewolenie grzechem czy polityczne okowy w czasie zaborów.

Co na to Włochy? Tu również mamy choinki, choć ubierane nieco wcześniej, bo ósmego grudnia, a więc w Święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Jednak to nie choinka stanowi ulubiony, świąteczny symbol. We włoskich domach królują bowiem… szopki. I nie są to szopki malutkie, szopki- figurki, szopki kamienice jak nasz krakowskie, ale precyzyjnie skonstruowane scenerie z niezliczoną ilością niewielkich figurek.

szopka 3

Skąd taki zwyczaj? Początki tej niezwykłej tradycji sięgają XIII wieku, kiedy to święty Franciszek zapragnął zobaczyć na własne oczy przedstawienie narodzin Pana Jezusa. Wierzył, że kościół potrzebuje symboli, znaków i to właśnie z jego inicjatywy powstała pierwsza szopka, choć trzeba przyznać, że niewiele miała wspólnego ze znanymi nam współcześnie rozbudowanymi przedstawieniami.

Średniowieczni artyści zaczęli specjalizować się w rzeźbieniu pięknych figur. W kościołach przygotowywano odpowiednie tło, by następnie ustawić na nim misterne rzeźby. Z czasem zwyczaj rozwijał się i zaczynał żyć własnym życiem, a w XVII i XVIII wieku artyści pochodzący z Neapolu zaczęli urozmaicać tradycyjne szopki, tworząc i dodając figury przedstawicieli arystokracji, prostego ludu, cechów rzemieślniczych. Postaci zostały przebrane w stroje z epoki współczesnej artystom, a tło szopki coraz mniej przypominało okolice Betlejem. Pojawiały się elementy charakterystyczne dla włoskiego regionu, przedstawienia rynków, tawern, domów mieszkalnych, wprowadzano ruchome elementy szopki. A wszystko to, by była ona jak najbardziej realna, by cieszyła oko i wyglądała niemal jak żywa.

Prawdziwy przełom to XIX wiek, kiedy to szopki stały się niezwykle popularne jako element dekoracji w domach mieszkalnych. W zależności od statusu, a przede wszystkim zasobu portfela domowników szopki były bardziej lub mniej bogate, używano figur tworzonych z terakoty, gipsu, bądź masy papierowej. Domownicy prześcigali się w pomysłach. XIX wiek to również czas pojawienia się choinek jako bożonarodzeniowej dekoracji, jednak zielone drzewka nie wyparły tradycyjnych szopek.

szopka 4

Po dziś dzień w wielu włoskich domach z pietyzmem tworzy się konstrukcje wielkości całkiem sporegu stołu stanowiącego bazę dla całej scenerii. Po przygotowaniu takiej bazy, kolej przychodzi na niebo z granatowego papieru, jeśli to tylko możliwe – w gwiezdny wzór, by następnie, przy użyciu na przykład styropianu, ukształtować cały krajobraz – góry, doliny, wąwozy, jeziorka. Potem jeszcze kilka detali, takich jak drzewka zrobione z przygotowanych, uprzednio ususzonych gałązek, trawa z zebranego w lesie mchu…

szopka 2

Dopiero po takich misternych przygotowaniach rozpoczyna się prawdziwa zabawa, a więc ustawianie figurek Świętej Rodziny, Trzech Królów, pastuszków, okolicznych mieszkańców, zwierząt przeróżnych – wszak na osiołku i bydlętach nie można poprzestać. I tak, jeśli pośród betlejemskiego krajobrazu  znajduje się stawik, nie przeliczymy się, oczekując, że coś w nim będzie pływać i że będą to na przykład łabędzie. Tyle o figurkach, ale to przecież jeszcze nie wszystko. Oprócz stajenki ustawiane są liczne domki i domeczki – wszak okoliczna ludność musiała gdzieś mieszkać. Domki wyglądają uroczo, a kiedy to, dzięki sprytnie rozmieszczonej sieci choinkowych lampek, w ich maleńkich wnętrzach zapala się światło, wyglądają naprawdę magicznie….

szopka 1Choć prawdziwa magia to wszystko to, co szopki ze sobą niosą, a więc kultywowanie tradycji, czas spędzony na wspólnym przygotowywaniu szopki. To moment, kiedy sięga się po karton z figurkami i ostrożnie, z tkliwością wyciąga się te najstarsze, najdelikatniejsze, by po raz kolejny błysnęły pośród małego domowego Betlejem. To moment, kiedy w dzień Wigilii, zgodnie ze zwyczajem – najstarszy, bądź najmłodszy z członków rodziny wkłada do pustego dotychczas żłóbka maleńką figurkę Nowonarodzonego.

To wspomnienia, magia wspólnych wspomnień. I choć każda szopka jest inna, jedna bardziej, druga mniej bogata, jedna większa, druga mniejsza, to każda z nich jest najpiękniejsza.