jsekretyszcecina

Roman Czejarek

“Sekrety Szczecina”

WYDAWNICTWO: KSIĘŻY MŁYN DOM WYDAWNICZY
ROK WYDANIA: 2014
JĘZYK WYDANIA: POLSKI

… mroźne popołudnie, powoli zmierzcha, mieszkańcy Szczecina pośpiesznie wracają do domów, by zająć się przygotowywaniem wigilijnych potraw… ciekawe ile ich będzie – tradycyjnie dwanaście? Ulice rozświetlają się ciepłym kolorem choinkowych lampek, miejskie latarnie pysznią się bożonarodzeniowymi ozdobami, w powietrzu unosi się aromat gotowanych pierogów i korzenny zapach grzanego wina… właśnie doszliśmy do placu Lotników, gdzie swój początek ma świąteczny jarmark, który ciągnie się aż do końca Alei Kwiatowej. Stoiska uginają się pod ciężarem potraw, cudownych rękodzielniczych wyrobów, aniołów, drewnianych ptaszków i… książek oraz gier planszowych, jak “Spekulant” czy “Kupiec szczeciński” przedstawianych przez współautora Piotra Owczarka. Na gry jeszcze przyjdzie czas, a tymczasem, trafiam na książkę Romana Czejarka, której nie mogę się oprzeć i zaczynam moją podróż po moim ukochanym Szczecinie, choć nie jest to to samo miasto, które znam…  

“Sekrety Szczecina”, jak się dowiaduję, rozpoczyna serię książek o tym niezwykłym mieście. Kolejne części skupiają się na powojennych losach miasta, sięgając do czasów bardziej współczesnych, a więc w opowiadanych historiach nie brakuje motocykli Junak, słynnego szczecińskiego paprykarza czy kargerówki – ortalionowej, czarnej kurtki, którą nosił również i mój dziadek – wykładowca w ówczesnej Wyższej Szkole Morskiej, dziś Akademii Morskiej. Po kolejne książki, sięgnę na pewno, choćby przez sentyment do kargerówki, tymczasem właśnie skończyłam pierwszą książkę ze wspomnianej serii.

Czytając “Sekrety Szczecina”, przenosimy się do Szczecina w czasach jego świetności, kiedy to miasto cieszyło się eleganckimi, secesyjnymi kamienicami, szerokimi alejami, gwiaździstymi placami i chlubiło nowoczesnymi projektami, jak choćby ten dotyczący elektryfikacji miasta. Wraz z autorem, wybieramy się na spacer po Dolinie Siedmiu Młynów, kiedy to wszystkie młyny nadal funkcjonowały i stanowiły swego rodzaju przystań dla spacerowiczów, gdzie można było przysiąść, odpocząć, napić się kawy czy chłodnego piwa. Podziwiamy panoramę przedwojennego Szczecina z wieży Quistorpa, po której pozostały już tylko malownicze ruiny oraz oglądamy wnętrza eleganckiej łaźni miejskiej. Książka jest bowiem przebogata w zdjęcia, dzięki którym z łatwością możemy wyobrazić sobie to, co autor opisuje, a opisuje w sposób lekki i przyjemny.

“Sekrety Szczecina” nie są typową książką historyczną, choć nie brakuje tu dat, nazwisk i faktów historycznych. Te jednak, podane w przystępny sposób nie nużą czytelnika, a opisy niektórych nie do końca potwierdzonych historii, jak na przykład tej dotyczącej pewnej katastrofy morskiej, tylko dodają smaczku. Autor, stara się spojrzeć na miasto z wielu perspektyw. Z jednej strony zwraca uwagę na rozwój miasta, na sukcesy fabryki samochodów Stoewer-Werke, rozgłośni radiowej Vox, z drugiej przedstawia problemy biedniejszych mieszkańców i brak odpowiedniej liczby tanich mieszkań. Sporą część książki zajmują również historie związane z morską historią miasta, a więc pojawiają się stocznie, statki, nowoczesne obrotowe mosty…

Książka, podzielona na wiele krótkich rozdziałów, jest wyjątkowo przystępna i łatwo się w niej odnaleźć. Autor, nie nuży czytelnika – przedstawia ogólny obraz, nie wchodząc specjalnie w szczegóły, choć … czasem pozostawia to mały niedosyt. Z drugiej strony… pozostawiając czytelnika sam na sam z rozpoczętym wątkiem, rozbudza ciekawość i skłania do poszukiwań… kto wie, ile jeszcze sekretów skrywa przed nami przedwojenny Szczecin.

Polecam i zapraszam do lektury!